Ostatnio mieliśmy z Patrycjuszem pracowite tygodnie demolowania mieszkania, żeby urządzić je po swojemu od A do Z. Po drodze puszczały nam nerwy, obrażaliśmy się na siebie, śmialiśmy się jak potrzaskani, uprawialiśmy seks, albo zamiast tego płakaliśmy, oglądając smutne filmy. Działo się! A dzisiaj, kiedy mogę trochę odpocząć w pracy, naszła mnie refleksja. Jak właściwie powinien wyglądać związek? I dlaczego tak mało wiemy o miłości?
Czym jest związek i dlaczego pytamy, jak powinien wyglądać?
Przyznam się Wam szczerze, że nigdy nie byłam osobą świadomą swoich możliwości. Nigdy nie stawiałam oczekiwań innym ludziom, ciągle dorzucałam sobie nowe restrykcje. Nie przyczyniło się to do mojego udanego życia, a za to swoje najlepsze studenckie lata przepłakałam i zmagałam się z ruiną finansową, którą zafundował mi mój ówczesny partner (zauważcie, jak dużej dojrzałości wymaga nazwanie ówczesnym partnerem osoby, która rzuciła mną o dno ;)).
Dlaczego Wam o tym mówię? Bo nie wiedziałam, jak powinien wyglądać związek. I to mnie zgubiło, lekko mówiąc. Myślałam, że ten patologiczny związek to wszystko, na co zasługuję. To tak już musi być: tłumaczyłam sobie. I żeby zerwać i zacząć się podnosić, musiałam tak grzmotnąć o przedsionek piekła na Ziemi, że do dzisiaj boli mnie kręgosłup nad dupą (Tak naprawdę boli mnie od siedzenia przed kompem. Żaden palant nie jest wart bólu kręgosłupa kobiety, również tego moralnego.).
Zastanawiam się, dlaczego ja, osoba z w miarę normalnej, na pewno kochającej się rodziny nie wiem, czym jest związek. Jak powinna wyglądać prawidłowa relacja między dwojgiem ludzi? Okazało się, że wszystko, co wyniosłam z domu to za mało, żeby wiedzieć. Żeby umieć się chronić.
Co jest ważne w związku z drugą osobą? Związek = Szacunek.
Kiedy w końcu zostałam singielką, szybko zauważyłam, że bardzo dużo ludzi nie umie stworzyć dobrego związku. Pary z reguły dzielą się na stronę wygrywającą i przegrywającą. Nie ma partnerstwa, tego uzupełniania się. A jeśli jest, oznacza to, że para ma za sobą długą drogę starania się o to, co jest oczywiście godne podziwu. Zastanawiałam się, czy można być w związku i nie tracić ciągle czegoś. Czy można w związku poczuć się jak człowiek, który coś znaczy.
Pierwsze, co musiałam zrozumieć w moim pierwszym normalnym związku (czyli tym obecnym, czasami długo człowiek czeka), to fakt, że zasługuję na szacunek. Zwykle nie brałam tego pod uwagę w życiu. Myślałam, że szacunek ma się wtedy, jak się wszystko robi tak, jak ktoś chce. Niby człowiek wykształcony, a jednak taki głupi. 😉 Przyznaję się otwarcie, że wszystkie sprawy są łatwe, dopóki nie dotyczą prywatnego życia. Czasami myślimy emocjami, nie rozsądkiem.
Dzisiaj uważam, że mimo różnic tak wielkich, jak odcień podkładu w drogerii vs w domu, ostrych temperamentów i oślego uporu, szacunek pozwolił nam pokonać wiele trudności. Czasami wydaje nam się, że to cud, że jesteśmy razem. Być może tak jest, ale wiem, że dużą robotę wykonały:
- Rozmowa i jeszcze raz rozmowa
- Nieustanne szukanie najlepszych rozwiązań
- Uczucie, które dotyczyło naszych osobowości. Chcemy być ze sobą, bo lubimy ze sobą żyć.
Najważniejsze wartości w związku to nasze wspólne wartości?
Obecnie z Patrycjuszem jesteśmy razem ponad 1,5 roku, ale wciąż dymi między nami i potrafimy kłócić się o taką bzdurę, że dzieci z przedszkola załamywałyby ręce. Wciąż szukamy tego miejsca, gdzie nie będzie między nami zgrzytów. To czasami boli, ale właściwie oboje pierwszy raz znaleźliśmy odwagę, by starać się o związek ze swoich marzeń. I może dlatego często dyskutujemy, bo nie chcemy pozostawiać niedomówień. Wiecie, z ludźmi jest taki problem, że wszystko rozumieją po swojemu. Ty mówisz jedno, ja rozumiem drugie i czasami trzeba wejść w rolę tłumacza, żeby nie kłócić się bez sensu.
Przykład:
Kilka tygodni temu pokłóciliśmy się o szafy do sypialni. Co najlepsze, oboje chcieliśmy takich samych szaf, ale ja źle zrozumiałam Patrycjusza i włączył mi się tryb “chodź na solo, dupku” i dopiero na drugi dzień uspokoiliśmy się na tyle, żeby było już normalnie.
Dużo mówi się o kompromisach w związku. Pytanie zatem, czy kompromis zawsze musi oznaczać, że jedna strona traci, rezygnuje? Można być sobą w związku? Można mieć w związku coś swojego? Czy wszystko już musi być nasze, bo teraz funkcjonujemy tylko w parze. Co o tym sądzicie?
Cechy dobrego związku: dlaczego tak mało wiemy?
Jak wspominałam wyżej, wszyscy jesteśmy mądrzy w teorii. Ja nawet pisałam sobie książkę kilka lat wcześniej i później popełniłam wszystkie błędy, o których w niej mówiłam… Wstyd mi się przyznać do tego, ale nagle jakby wstąpiła we mnie inna osoba. Taka, której w ogóle nie zależy NA MNIE. Dlaczego tak słabo znamy cechy dobrego związku? Czy gdyby było inaczej, kobiety nie tkwiłyby w związkach z przemocą? To tak złożona sprawa, sama mogę tylko teoretyzować. Kilka rzeczy wiem jednak na pewno.
- Gdybym miała większe poczucie własnej wartości, wiele złych rzeczy nigdy by się nie wydarzyło.
- Gdybym wierzyła w siebie, miałabym znacznie mniej zmartwień w związku.
- Na świecie jest sporo ludzi-pasożytów, którzy od początku tworzą z kimś związek, żeby czerpać inne korzyści, niezwiązane z miłością.
Czasami mam wrażenie, że w świecie stworzony jest taki miszmasz dawnych lat, kiedy kobieta była uznawana za nic, z czasami hollywoodzkiej “miłości”, która polega na utrzymywaniu kobiety, zasypywaniu jej prezentami i ślepym usługiwaniu. Ludzie zastanawiają się, JAK POWINIEN WYGLĄDAĆ ZWIĄZEK, zamiast O JAKIM ZWIĄZKU MARZĘ.
Poznałam w życiu mnóstwo dobrych ludzi i chciałabym, żeby nikt nie tracił poczucia własnej wartości i miał okazję spełnić swoje najskrytsze marzenia dotyczące miłości i przyjaźni. Nie seksu, bo przy tych 2 rzeczach sam seks naprawdę nic nie znaczy! Buziaki!
Najgorsze jest to, że tego szacunku do siebie nikt nas nie uczy. Nawet gdy mamy dobre wzorce rodzinne. Miłość bezwarunkowa, żadnej patologi to i tak nie uniknie się tego zdobywania szacunku przez spełnianie oczekiwań. Dziecko widzi że jest jest grzeczne to mama pochwali, ciocia pochwali, sąsiad pochwali. Jak się uczy dostaje dobre oceny, świadectwo z paskiem i wszyscy są dumni. Gdzieś tam ciągle szukamy tych pochwał i mamy chęć przypodobania się. Wydaje mi się, że dziewczynki trochę bardziej niż chłopcy (ale bywa różne). No i w końcu oddalamy się od rodziców, mamy tego partnera i znowu chcemy mu się przypodobać. Niektórzy właśnie myślą, ze związek będzie dobry jeśli ja będę dobra. Postaram się dla męża, on będzie ze mnie dumny, będzie mnie kochał szanował itd. Niestety świat nie funkcjonuje w ten sposób, że jeśli będziemy dobrzy dla wszystkich to oni będą dla nas. Ludzie są różni i czasem trzeba po prostu patrzeć na siebie.
Zgadzam się i najgorsze jest to, że właśnie to zdroworozsądkowe myślenie o sobie jest takie trudne.