Ach te kobiece orgazmy! Takie wyczekiwane, takie pożądane. Nie każda z nas, kobiet, ma jednak życie łóżkowe usłane orgazmami. I wcale nie jest to kwestią tego, że partner jest słaby, chociaż wyczekiwanie orgazmu kobiecego przez partnerów często stanowi spore utrudnienie. Pomysł na dzisiejszy wpis przyszedł mi do głowy wczoraj, kiedy pierwszy raz w życiu przeżyłam mocny, świadomy orgazm pochwowy. I można by pomyśleć, że skoro piszę bloga o seksie, to powinnam znać wszystkie tajniki ciała. Ale nie znam! Natomiast moje starania przyniosły efekt i bardzo chciałabym podzielić się z kobietami swoimi spostrzeżeniami.
Czy różni się orgazm pochwowy od łechtaczkowego?
Rozgraniczanie orgazmu pochwowego od łechtaczkowego to oczywiście sprawa potoczna. Lekarze i eksperci są zgodni, że orgazm genitalny to po prostu 1 orgazm. Po wczorajszym mogę to potwierdzić, bo szczytowanie odczuwane jest w tym samym obrębie ciała tylko jakby ze środka. Zgadzam się również, że ten orgazm punktu G narasta wolniej, intensywniej i dłużej rozchodzi się po ciele. Ogólnie jest wart nauczenia się go. 😉
Dlaczego orgazm punktu G to taki problem?
Wiele osób wręcz uważa, że punkt G nie istnieje, bo ile można penetrować te kobiety bez orgazmicznego finiszu?! Ten brak orgazmu można szybko wytłumaczyć. Po pierwsze jak są stresy, spiny i zły nastrój to nie ma szans na orgazm przez punkt G. Po drugie kobiety zwykle uczą się swojej seksualności przez stymulację łechtaczki i ciało się do tego przyzwyczaja. Potrzeba więc czasu, wysiłku i zaufania, żeby móc się nauczyć szczytować pochwowo. To tak jak z nauką obcego języka: nie oczekuj, że poznawszy Francuza, będziesz w godzinę operować językiem francuskim. 😉
Brak orgazmu u kobiet, jak nie tracić nadziei na orgazm pochwowy?
Swego czasu w życiu, już jako dorosła osoba, myślałam, że nigdy nie będę miała orgazmu z mężczyzną. Zdecydowanie wolałam masturbację niż seks… Dzisiaj myślę, że była to kwestia kilku czynników. Na przykład brak zainteresowania ze strony partnera, stres, brak zaufania i oczywiście przyzwyczajenie do 1, ulubionego sposobu stymulacji.
Kiedy poznałam Patrycjusza, powoli zaczęłam się otwierać na bycie sobą w związku. Wiecie, nie zastanawiam się w każdej sekundzie, czy makijaż mi nie spływa, czy moje udko nie wygląda zbyt grubo etc. Zaczęłam pozwalać sobie na luz i orgazmy przybyły, bo wiele pozycji umożliwia dodatkowy masaż łechtaczki. Zwłaszcza jak ma się pod ręką jakiś wibrator. Ale nigdy nie brałam pod uwagę, że orgazm pochwowy będzie dla mnie. Moje ciało tego nie potrafi: myślałam sobie.
Minęło sporo lat, odkąd zaczęłam współżycie, ale większość swoich miłostek wspominam jako wielkie pomyłki. Od jakiegoś czasu rozumiem, co znaczy powiedzenie, że seks z wiekiem jest lepszy. Dobrego seksu trzeba się nauczyć i przede wszystkim potrzeba do tego właściwej osoby. Dlatego nie jestem za przygodnym seksem, bo w moim życiu nic mi to nie dało. Jedynie bezsensowne ryzyko i ból serca. I chociaż nie wierzyłam specjalistom, którzy mówią: Dajcie sobie czas z tym orgazmem, człowiek cały czas się rozwija, na etapie seksualnym również. To jednak po wczorajszym muszę zweryfikować swoje poglądy.
Jak nauczyć się orgazmu pochwowego?
Istnieją pewne ogólne rady, które mają na celu zbliżenie nas do umiejętności szczytowania przez stymulację punktu G. Nie będę jednak oszukiwać, że wczoraj jakoś specjalnie się starałam o to. I chyba właśnie dlatego orgazm punktu G się pojawił. Po prostu zwolniłam myśli, skupiłam się na wrażeniach ciała. To mogło być dziwne dla Patrycjusza, bo ja skoncentrowałam się tylko na mojej dolnej partii, kiedy zorientowałam się, że COŚ SIĘ DZIEJE. Umęczyłam się jak astmatyk na wuefie, ale pomijając wysiłek fizyczny, orgazm przyszedł bez problemu. Byłam tak zaskoczona, to było tak fajne uczucie, wyzwalające!
Dużo pomógł mi dobry humor. Przed seksem sporo się naśmialiśmy i człowiek był jakiś taki wyluzowany. Pamiętam, że nie miałam w głowie żadnych innych myśli, poza przeżywaniem przyjemności. Wygląda więc na to, że orgazmu punktu G nie trzeba uczyć naszego ciała, a naszą głowę!
Dlatego radzę Wam, drogie kobiety, nauczenia się sztuki relaksu i odpoczywania. Do tego uważam, konieczny jest cierpliwy partner, który da Wam czas! Rozwój własnej seksualności jest bardzo ważny i nigdy, bez względu na to, jak starzy jesteście, nie zostawiajcie tego tematu. Człowiek ma w zasięgu ręki taki zastrzyk endorfin, że wszystko się chowa. I nawet nie trzeba na to pieniędzy! Dlatego mocno trzymam kciuki za Wasz seksualny dobrostan, stylizując swoją wypowiedź na seksuologia style. 😉 Buziaki!!